Pani Iza (35l) chciała urodzić siłami natury swojego drugiego syna ale niestety nie udało się, konieczne okazało się cesarskie cięcie. Sytuacja była dynamiczna, trzeba było szybko dokonać zabiegu i wydobyć synka na świat, bo jego tętno spadało. W efekcie takiego rozwoju wydarzeń wykonano dość duże cięcie, a w jego następstwie duże pooperacyjne blizny. Na początku pani Iza odczuwała ból i ciągnięcie, trudno było jej ruszać się, schylać, chodzić i podnosić maleństwo. Brzuch był bardzo napięty.
Pojawiła się w gabinecie tydzień po urodzeniu synka, żeby jak najszybciej sobie pomóc. Po działaniu techniką Bowena brzuch zmiękł a ból się zmniejszył - powięzi się rozluźniły, tkanki nawodniły i zaczęły goić. Ponieważ, jak się można domyślić, przyjechali do gabinetu całą rodziną, wraz z dopiero co urodzonym maluszkiem, wykonałam też kilka ruchów dla tego malutkiego synka, który miał problemy z odruchem ssania. Po zabiegu zaczął od razu radzić sobie o wiele lepiej.
Rodzina pani Izy pojawiła się po raz kolejny, pracowałyśmy jeszcze na dwóch sesjach z blizną, gojeniem i następstwami porodu. Na kolejną wizytę pani Iza umówiła się nagle i przyjechała bardzo zaniepokojona. Jej brzuch bardzo bolał, czuła się osłabiona, miejsce blizny było ucieplone, miała dreszcze. Uprzedziłam ją, ze w razie braku poprawy powinna poszukać pomocy lekarza. Ale po naszym zabiegu dreszcze minęły, ciało uspokoiło się, po powrocie do domu położyła się spokojna do łóżka a rano wstała bez bólu i pozostałych niepokojących objawów.